wtorek, 4 lutego 2014



Humor i zabawa


Opowieść o czarnym kocie

Jednego ranka, jak zwykle około 9,00 wołam czarnego Diabelca o imieniu Mikuś. Brak reakcji, po paru dobrych minutach wylazło toto z ciemnej dziury zaspany.
Pytam: - Gdzie byłeś?
Na to kot: - Ja tutaj już oczy wypatrzyłem przez szybki we drzwiach, od 6,00 wędruję, a ty moja pani leżysz w tym wielkim łożu i nie reagujesz na moje kocie miaukanie.
Mówię jemu: - Głupi jesteś, ja chodziłam wcześnie rano za tobą i ciebie nigdzie nie było, a teraz powiedz skąd wylazłeś, jak jeszcze jesteś ciepły i masz tyle siana na łbie?!
Kocur odpowiedział: - Mauczi!
Szlag chciał mnie trafić, ale co miałam zrobić z tym fantem? Przyniosłam połowę kociej torebki, suchej karmy i dobrego mleczka.
Kocisko beszta mnie dalej: - Taką torebeczkę to sobie ty pani zjedz, a ja potrzebuję dużo zjeść.
Pytam: - Masz Kredyt?????
- Nie, a po co!! Ty masz rentę to daj jeść.

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz